INU
Demony17 lat161 cmWAGA
Data urodzenia 10/12/1634
Miejsce pochodzenia Kioto
Miejsce zamieszkania Kioto
Klasa społeczna klasa rzemieślnicza
Zawód -
- Nie potrafi "schować" psiego ogona, dlatego ukrywa go pod zdecydowanie zbyt dużym ubraniem. Czy wygląda niechlujnie? Oczywiście! Na dodatek nie lubi się czesać, co tylko dopełnia wizerunku bezdomnego brudasa.
- Nie umie pisać ani czytać.
- Walczyć też nie umie.
- Uwielbia udawać głupszą, niż jest w rzeczywistości.
- Jak nietrudno się domyślić, lubi psy. Psy też ją lubią i są względnie posłuszne.
- Dużo mówi. Bardzo dużo.
Od tego czasu dziecko wychowywał samotnie, każdego dnia na nowo mierząc się z kaprysami zbuntowanej dziewięciolatki, która zwykła szybko się denerwować i wściekła uciekać z dala od zabudowań, ku dziczy. Miał wrażenie, że od śmierci żony przepaść między nim, a dziewczynką cały czas tylko rosła. Chciał nawet zgodzić się na przygarnięcie psa, ten niestety za dnia nigdy nie opuszczał zacienionej kniei. Dwa razy widział go kręcącego się w okolicy ich domu, gdy zgasły wszystkie światła.
Smukłe palce buszowały w miękkim, białym futrze, leniwie przemykając między kolejnymi pasmami i od czasu do czasu wyciągając spomiędzy kosmyków wysuszone liście, źdźbła dzikich traw, gałązki i wszystko inne, co tylko zdążyło się w nim zaplątać. Duży pies o masywnej sylwetce leżał bez ruchu, czekając aż mały człowiek skończy tę dziwną pieszczotę i ruszy spod drzewa, w którego cieniu skrywali się od południa.
- A gdybym tak została tutaj na zawsze?
Z zębatej paszczy wydobył się pomruk dezaprobaty, uszy przylgnęły płasko do szerokiego łba. Dziewczynka naburmuszyła się, wydymając policzki.
- Dlaczego nie? Nie chcę wracać! - krzyknęła, na co zwierzak kłapnął zębami pół centymetra przed jej twarzą, dając do zrozumienia, iż dyskusja dobiegła końca i dalsze protesty nie mają najmniejszego sensu. Dziecko chciało coś jeszcze dodać, ale pies po prostu wstał i otrzepał futro, co definitywnie oznaczało koniec spotkania. Powoli się ściemniało, a pies - nie pies - wiedział, że nie będzie w stanie obronić podopiecznej przed silniejszym przeciwnikiem. Poza tym ukrywanie swojej tożsamości pod postacią burka było całkiem wygodne i już od kilku lat gwarantowało spokojny byt.
Ciemnowłosa dziewięciolatka oplotła rączki wokół puszystego karku i wtuliła twarz w miękką sierść, mocno przytulając przyjaciela, zanim odwróciła się na pięcie. Zerknęła jeszcze przez ramię, pomachała psu i pobiegła w kierunku majaczącego w oddali domku. W połowie drogi czekał na nią ojciec, którego jak gdyby nigdy nic minęła. Niech wie, jaka jest samodzielna, a co! Dopadłszy drzwi, wsunęła się do środka.
***
Siedemnastolatka westchnęła ciężko, rozciągając zmęczone ciało na całą długość przykrótkiego futonu. Bolał ją chyba każdy mięsień. Ba, kości na pewno też ją bolały! A dłonie? Dłonie to zaraz odpadną! Cały dzień spędziła pomagając schorowanego ojcu w pracy. Nie miała nawet czasu przejść się do lasu, żeby zobaczyć czy biały pies dobrze się czuje. Powinien już chyba być dość stary, prawda? Tak nakazywała jej myśleć logika, natomiast zwierz wyglądał i zachowywał się jak zawsze, od kiedy spotkała go po raz pierwszy ponad dziesięć lat temu. Może po prostu na białym futrze nie było widać siwizny? Nim zdążyła głębiej się nad tym zastanowić, usnęła.
Zerwała się gwałtownie, rozglądając po ciemnym pokoju przerażona. Cisza. Dziwne, mogłaby przysiąc, że ze snu wyrwał ją jakiś hałas. A może to wszystko jej się przyśniło? Uspokoiła ciężki oddech, przetarła oczy i raz jeszcze omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Wszystko wyglądało jak zwykle. Mruknęła coś niewyraźnie na temat zmęczenia i powoli opadła na posłanie.
Wrzask.
Aż podskoczyła, przyciskając obie dłonie do ust, by powstrzymać wyrywający się z gardła okrzyk. Chciała uciekać i uciekłaby choćby oknem, gdyby nie ta jedna myśl, która przesłoniła wszystkie inne: ojciec. Może nie dogadywali się najlepiej, mimo to próbowała być dobrą córką. Wbrew zdrowemu rozsądkowi skierowała kroki w kierunku drzwi prowadzących do głównej izby niewielkiego domostwa i zamarła.
Najpierw ujrzała znajomą, białą sylwetkę, a dopiero później leżące u podstawy potężnych łap wiotkie ciało. Z obnażonych kłów obficie skapował szkarłat, spojrzenie zwierzęcia zdawało się znajome i obce zarazem.
- Nie krępuj się. - Dopiero teraz zauważyła nieznajomego, przyglądającego się makabrze ze znudzoną miną. Nim zdołała lepiej się przyjrzeć, pies jak na komendę zaatakował. Czy to na pewno był tylko pies? Co tu się stało? Kim był nieznajomy? Dlaczego nie mogę się ruszyć? Sparaliżowana strachem stała i patrzyła, zadając sobie niezliczone pytania. Na szczęście szczęki od razu zacisnęły się na szyi, bolało krótko.
Ostatnie co pamiętała to obrzydliwe, przeszywające każdą komórkę jej ciała zimno i strach, który przylgnął do niej jak druga skóra. Później nadeszła ciemność, przyjemna cisza i tak bardzo upragniony spokój.
W tym miejscu wszystko powinno się zakończyć, ale nie tym razem. Ból wyrwał ją z objęć śmierci, uderzając falami raz za razem. Uczucie łamanych kości, rozrywanych mięśni. Zupełnie, jakby umierała bez końca. W oddali ktoś krzyczał. Może to były jej własne krzyki? A później znów odpłynęła.
Nic dziwnego, że kiedy wreszcie się obudziła, po prostu zerwała się do ucieczki, nie wiedząc nawet przed kim lub przed czym ucieka.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty tym samym wstąpiłeś w szeregi Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 45 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach